Jak radzić sobie z lękiem i jak mówić dziecku o epidemii?
Rozmowa z psychologiem dr. Tomaszem Srebnickim
Zamiast myśleć z paniką o tym, że przez następne tygodnie czy miesiące będziemy musieli siedzieć w domu, lepiej poszukać w tej sytuacji pozytywów. (Fot. iStok)
W sytuacji zagrożenia zdrowia nas i naszych bliskich nie da się posługiwać tylko i wyłącznie zdrowym rozsądkiem. Od kilku dni doświadczamy emocji, których nigdy wcześniej nie odczuwaliśmy. Dr Tomasz Srebnicki psycholog dziecięcy podpowiada jak radzić sobie
z lękiem i dlaczego należy chronić przed histerią dzieci.
Co by pan poradził osobom, które w tym trudnym czasie nie radzą sobie z napięciem psychicznym związanym z rozprzestrzenianiem się wirusa i lękiem o bezpieczeństwo swoje i bliskich?
Obecnie znajdujemy się w sytuacji wyjątkowej, przynajmniej jeśli chodzi o ostatnie 50 lat
w dziejach naszego narodu. Nie tylko nagle tracimy poczucie bezpieczeństwa, ale też musimy szybko zaadaptować się do stałej niepewności. A ponieważ nie mamy żadnych wzorców związanych z radzeniem sobie z tzw. zarazą, scenariusze lękowe, jakie nam się uruchamiają, odnoszą się do tego, co znamy głównie z filmów katastroficznych, opowieści babci o grypie hiszpance, doniesień medialnych z Afryki o wirusie Ebola czy różnych zapisów na temat zaraz średniowiecznych. To są nasze główne punktu odniesienia, co w dużej mierze i u wielu osób wywołuje poczucie dramatycznej utraty kontroli nad rzeczywistością. Stąd podejmowane próby zapanowania nad tą sytuacja poprzez robienie zapasów, oglądanie w kółko wiadomości czy pełne emocji rozmowy na forach internetowych. Dlatego moim zdaniem pierwszą rzeczą, jaką trzeba zrobić, to przyjąć, że mamy właśnie do czynienia z sytuacją wyjątkową, ekstraordynaryjną, że nie jesteśmy w stanie jej kontrolować, ale też nie jesteśmy w stanie nie czuć lęku, nie mieć wątpliwości czy nie panikować. W sytuacji wyobrażonego, nie realnego, zagrożenia życia i zdrowia nas i naszych bliskich nie da się posługiwać tylko i wyłącznie zdrowym rozsądkiem. Musimy więc przyznać, że się boimy, że nie mamy wpływu na tę sytuację i że w zasadzie nie istnieją skuteczne środki, które by te lęki wyeliminowały.
Ale można je trochę złagodzić?
Pewnym sposobem poradzenia sobie z tym stanem jest podejmowanie działań związanych
z poszukiwaniem wsparcia, czyli najczęściej możliwości wygadania się przed bliskimi czy znajomymi. Podzielenia się tym lękiem na różne sposoby, nawet jego obśmiania. Wszystkie reakcje są dozwolone. W czasach kryzysu stare sposoby nie działają, a nowe jeszcze nie zostały wypracowane, w związku z tym wszelkie próby ich wypracowania powinny być akceptowane. Łącznie z robieniem zapasów na kilka tygodni czy miesięcy. Niektórzy odwołują się do strategii związanych z duchowością: do modlitwy, medytacji czy kontemplacji. Inni wolą oddać się jakiejś formie rozrywki. Podejmujmy wszelkie działania, które pomogą nam zapanować nad sobą, bo przecież nie nad samym wirusem.
Jest pan psychologiem związanym z nurtem poznawczo-behawioralnym. Czy są jakieś techniki czy sposoby znane terapeutom tego nurtu, by rozproszyć negatywne myśli?
Można stosować różne strategie medytacyjne, można też wyznaczyć sobie strefy zamartwiania się, czyli godziny, w których pozwalam sobie na czarne myśli na temat koronawirusa. Można wyznaczyć sobie też godziny, w których szukam informacji na temat sytuacji w Polsce i na świecie, żeby nie być podłączonym bez przerwy do strumienia newsów. Można też stosować różne techniki wyobrażeniowe związane ze zmianą naszego funkcjonowania: czyli jeśli myślę z paniką o tym, że przez następne tygodnie czy miesiące będę musiał siedzieć w domu, to dobrze sobie wyobrazić, co będę w tym czasie robił: posprzątam mieszkanie, zacznę gotować obiady, na co nie miałem czasu wcześniej, odrobię zaległości lekturowe, pobawię się z dziećmi. Szukajmy pozytywów. Dobrze wyobrażać sobie nową rzeczywistość, a nie unikać myślenia o niej. Najważniejsze jest jednak przyjęcie tego, że to przeżywamy. Jest to także istotne w naszej postawie wobec dzieci.
Jak pomóc im w przejściu przez ten czas?
Dzieci przeżywają nie tyle sam fakt istnienia koronawirusa, bo ten dla nich, tak jak i dla nas, jest jednak dość abstrakcyjny, one reagują na panikę rodziców w postaci na przykład nakazywania im ciągłego mycia rąk czy zakazywania wychodzenia z domu. Dlatego zalecana jest tzw. postawa drużynowa, czyli mówienie, że sobie poradzimy. I że to jest normalne, że się boisz. Absolutnie nie można obśmiewać dziecięcych lęków ani mówić, że to nic poważnego, że to minie i że nic się nie stanie. Zamiast tego warto mówić, że trzeba mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Albo że na pewno jakoś będzie, jakby nie było. I nie wykorzystywać obecnej sytuacji jako sposobu wychowawczego w stylu: „jak nie będziesz słuchał mamy, to cię zje koronawirus”. Przyglądajmy się temu, co w relacji z dzieckiem robimy ze swoim własnym lękiem. Często dzieci są właśnie tym najlepszym powodem, żeby nad nim zapanować.
I zastanowić się, czy w ich obecności zbytnio nie korzystam ze sposobów na rozładowanie tego lęku, czyli: nie krzyczę, nie straszę, nie zachowuję się kompulsywnie. Ostatecznie ten akurat wirus jest najmniej szkodliwy dla dzieci.
Co nie znaczy, że nie mogą być nieświadomie jego nosicielami. Jak reagować, gdy dziecko pyta, czy to prawda, że przez nie babcia czy dziadek zachorują?
To, że dziecko przeczyta czy usłyszy, że dzieci roznoszą koronawirusa i zarażają babcie czy dziadków, to jedno. Ważna jest nasza reakcja. Jeśli dziecko o to zapyta, ja zapytałbym dziecko: „Widzę, że się czegoś obawiasz…” i dał mu czas na odpowiedź. Nie chodzi o to, że dorosły ma udzielić naukowej i konkretnej odpowiedzi, on ma zająć się jego emocjami. Jeśli dziecko wraca do tego często, możemy chwilowo odwrócić jego uwagę jakąś zabawą czy przekąską, ale jeśli dalej będzie pytało, odwołałbym się do zasad, a konkretnie do tego, że dla bezpieczeństwa seniorów nie kontaktujemy się teraz z nimi. I dodać, że taką zasadę wprowadzili dorośli,
bo jeszcze nie wiedzą, jak sobie z tym wirusem poradzić, ale na pewno sobie poradzą. Bo ludzie zawsze sobie jakoś radzą.
Dr n. med. Tomasz Srebnicki certyfikowany psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, asystent na WUM, dyrektor dydaktyczny, wykładowca w Centrum Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej.
źródło: zwierciadlo.pl